~~~Demi~~ (Teraźniejszość)
Siedzę na ławce i robię wszystko by tylko nie pobić Michaela.. Jak on strasznie mnie denerwuje wie że, nie ma racji ale i tak gada swoje...
Bardzo tęsknię za moją siostrą Ness, żebym tylko wiedziała co się z nią dzieje. Byłyśmy strasznie inne od siebie, ona zawsze była wrażliwa, nigdy nie żartowała, ale jej się w końcu nie dziwie.
Jeśli chodzi o wygląd, ona jest szczupłą blondynką, jej cera jest strasznie blada, myślę, że zawsze było w niej to coś, chłopaki wręcz ją uwielbiali.
Ja za to jestem brunetką, też szczupłą, ale totalnie inną z charakteru osobą myślę, że jedyne co nas tak naprawdę łączy to, to że jesteśmy rodziną.
Gdy miałam 16 lat wyprowadziła się z domu nie mogła znieść jak nasz ojciec bił naszą matkę,oraz mnie.
To było straszne, sama zostać z mamą i z tym tyranem. Ale na szczęście od nas odszedł. Chciałabym mieć prawdziwą i kochającą rodzinę, ale co z tego? Własna siostra nie utrzymuje ze mną kontaktu od 3 lat. Niedługo wyjeżdżam na studia i szukam fajnego akademika,lecz na razie nic nie znalazłam. Michael wyzywa mnie że, go zostawiam.. ale w końcu chcę spełnić moje marzenia prawda?..
- Nigdzie nie pojedziesz! - mówi.
- Kocham cię, ale nie będziesz decydował moim życiem!
- Nawet ze mną tego nie rozważyłaś... Nagle oznajmiasz, że wyjeżdżasz i myślisz że, będzie ok? Ja jakoś nie zamierzam zostawić tutaj wszystkiego dla studiów!
- A daj spokój! Odwieź mnie do domu!
- Dobra. Ale i tak swojego zdania cholera nie zmienię!
- Nie przeklinaj!
- Pozwól że, ciebie zacytuje...Nie będziesz decydowała moim życiem!
- Uhhh..
- Wsiadaj do samochodu jeśli tak bardzo chcesz kurwa jechać!
- Wiesz co? Pójdę na pieszo!
- Skończ gadać i wsiadaj!
Postanowiłam jednak wsiąść do tego samochodu mimo, tego że mnie tak traktuje. Nie uśmiechało mi się iść z buta 40 km.
Nawet nie otworzył mi drzwi.. Patrząc jak bym mu zabiła kogoś z rodziny... Patrze przez okno w samochodzie nie zwracając uwagi na otoczenie,
lecz coś mi nie daje spokoju...Jezu!!! Co on do cholery robi!
- Nie jedź tak szybko!
- Chyba chciałaś zaraz być w domu co nie?? To skończ histeryzować.
- Co ty pierdol... uważaj!!
W ułamkach sekundy, zdarzyło się ta wiele, samochód wjechał prosto na nas, jadąc szybciej niż my. Michael nie zdążył zahamować, poprzez co się zderzyliśmy.
Nawet nie zauważyłam kiedy leżałam na drodze cała zakrwawiona i obolała, szukam swojego chłopaka, ale go nie widzę, czuje że ktoś zbliża się w moim kierunku.
- Michael, Michael.. to ty?
- Kto?? Yhmm nie..- Ledwo widzę chłopaka nachylającego się obok mnie, o cudownych zielonych oczach, oraz bardzo podniecających loczkach.
- To ty..w nas..- Nie dałam rady wypowiedzieć zdania do końca ponieważ plułam krwią, w ułamkach sekundy poczułam że zaraz zemdleje, lecz usłyszałam skrawki zdania..
- Pogotowie? Wypadek na ulicy Coldwater, Maine
3DT , kobieta jest ciężko ranna - po chwili odpowiedział na pytanie osoby z nim rozmawiającej
- Tak jest też druga osoba poszkodowana, mężczyzna..
Jedyne co w tym momencie pomyślałam to,to że chłopak musi uciekać.
- Uciekaj... stąd... - Po chwili ogarnęła mnie ciemność.
~~Harry~~
Kurwa! Nie nie znowu! Uciekłem już raz i ułożyłem sobie życie!
O nikim dawno nie myślałem, jedynie o sobie. Zapomniałem już o tamtej dziewczynie którą zgwałciliśmy..
Postanowiłem mieć na wszystko wyjebane, ale ojciec który uciszył sprawę wysłał mnie do szkoły! To chyba wystarczająca kara..
A teraz?? Powinienem uciec, leży obok mnie dziewczyna, wiem że powinienem uciec stąd bo będę miał kłopoty.. Ale nigdy nie czułem się tak jak w tym momencie!! Spojrzałem na nią i pochyliłem się na tyle blisko by stwierdzić , że jak najszybciej muszę stąd wyjechać
Jej twarz..poczułem ukłucie w sercu.. Co do cholery?? To dziwne uczucie mnie rozpierdala. Wsiadam w samochód który jest wrakiem ale jeszcze da rade jechać,zostawiam dziewczynę na ulicy i wracam do domu.
~~Demi~~
Kiedy na powrót otworzyłam oczy otaczało mnie intensywne białe światło. Znajdowałam się w nieznanym sobie pokoju całym w bieli. Najbliższą ścianę przesłaniały pionowe żaluzje, nad moją głową wisiały oślepiające mnie lampy. Leżałam na dziwnym łóżku- twardym, z poręczami, o kilku segmentach nachylonych nad dziwnym kątem. Poduszki były płaskie, a ich wypełnienie zbrylone.Hmmm to oznacza, że jeszcze żyję. Nie spodziewałam się zresztą podobnych niewygód po śmierci.Od moich dłoni biegły przezroczyste rurki, czułam też, że mam coś przyklejone do twarzy pod nosem. Podniosłam rękę by się tego pozbyć.
- Ani mi się waż. - Powstrzymały mnie chłodne palce.
- Kochanie, słyszysz mnie? To ja Michael, słuchaj przepraszam, nie wiem co powiedzieć. - Raz był stanowczy, a raz przestraszony tak jak teraz.
- Za dużo mówisz, gdzie ja jestem? Co się dzieje? Gdzie jest Mama?!
- Spokojnie... Jesteś, w szpitalu, mieliśmy wypadek.. Pamiętasz?
Zastanowiłam się nad jego słowami i po chwili wszystko do mnie wraca, rozbity samochód, ja leżąca na ulicy, nieznajomy zielonooki chłopak. Cholera gdzie on jest? Mam nadzieje
że uciekł.. Matko co ja robię? On nas prawie zabił, a ja się o niego martwię. Nie daje mi to spokoju..
- Czekaj ile ja tu jestem?
- Miesiąc.. byłaś w śpiączce. Miałaś poważne obrażenia, potrzebny był przeszczep nerki, ja nie mogłem ci jej oddać, bo mam jedną wyciętą. Nie mogli ci znaleźć na szybko dawcy
Ale po jakimś czasie, ktoś postanowił podjąć się tej operacji.
- Kto?
-Nie wiem, nie chciał się ujawnić.
- Muszę go znaleźć.
- Nie teraz, musisz odpoczywać..
- A co z tobą?
-Miałem tylko same zadrapania.. tak bardzo przepraszam.. - Na szczęście przerwała mu moja mama, nie chciałam by tak się czuł.
- Kochanie?? Jezu!! Jak ja się martwiłam! - Do sali wchodzi rozpłakana moja mama.
- Mamo.. Jest okey..Przepraszam za wszystko. Ale nic się nie martw, szybko wyzdrowieję.
- Dzięki Bogu, że wreszcie się ocknęłaś
Postanowiłam odpowiadać jej zbędnie.. Po czym udałam że jestem zmęczona, prosząc o leki. Nie chciałam ich słuchać, pomimo że, tęsknili, dla mnie i tak minęły godziny od wypadku. Po krótkiej chwili odpłynęłam
*****
Jak dobrze być w domu!! Wróciłam po prawie dwóch miesiącach nieobecności, lecz długo się nie nacieszę tym. W szpitalu dużo rozmyślałam o akademiku, postanowiłam wyjechać tam prosto ze szpitala, mama miała znajomości i postanowili mnie przyjąć. Byłam strasznie szczęśliwa że, mimo wypadku wszystko się udaje.
Michael pogodził się z moim wyjazdem, ale wiem że cierpiał, przez ten wypadek, ale ja nie umiałam złagodzić mu bólu. Sama byłam w jakimś dziwnym amoku. Co dzień w nocy śnił
mi się chłopak z loczkami, nie potrafiłam zapamiętywać snów, lecz jego oczy prześladowały moje myśli. To było dziwne przez to wszystko wydawało mi się że, do Michaela nie czuję tego co kiedyś.
****
-Demi!! Czas na nas!- krzyczy mama.
- Idę już mamo!!!
Jadąc z mamą na lotnisko, szeroko otworzyłyśmy ona w samochodzie. Było strasznie gorąco, miałam na sobie moją ulubioną koszulkę i krótkie jeansy. Moja mama wyglądała zupełnie jak moja siostra. Długie blond włosy, szczupła o bardzo jasnej cerze. Czuję się jak jakaś obca.. Ness cholera tęsknie..
- Kochanie jesteś pewna, że chcesz studiować tak daleko od domu?? To przecież Seattle..
- Ale ja naprawdę chcę jechać.
- Dzwoń do mnie dobrze?
- Nie zapomnę.
- Nie długo sie zobaczymy. Pamiętaj że, zawsze możesz wrócić.
- Nic się nie martw. Będzie fajnie. Bardzo cię Kocham!! Pozdrów Michaela i powiedz że, go Kocham.
- Naprawdę jest mu przykro że, z nami nie mógł jechać.
- Wiem mamo. PA.
Ucałowała mnie na pożegnanie, po czym wzięłam walizki, i ruszyłam na lotnisko.
~~ Harry~~
Minęły dwa miesiące, a ja nadal o tym wszystkim myślę, kroczę przez korytarze szkoły, myśląc nad tym wszystkim. Od dziś przyrzekam że nigdy więcej rozmyślań o tym,
nie jestem osobą która się przejmuje ale co się teraz dzieje?? Oddałem nerkę nieznajomej dziewczynie, ponieważ prześladował mnie dziwny ból.. Nie wiem dlaczego to zrobiłem
To jest cholera dziwne!! Idę razem z Tensonem kiedy on gada o jakiejś dziewczynie która mu obciągała przed chwilą w kiblu, a ja udaje że go słucham. Idę na angielski, zastanawiając się co będę robił na imprezie i z kim się dzisiaj prześpię.
Nagle mnie ktoś trąci, a ja wkurwiony , warczę.
- Co ty kurwa? Za mało masz miejsca? - Patrze na dziewczynę obok mnie, i szczęka opada mi w dół.
TO ONA.
- Przepraszam... Czekaj.. Ja cię znam, to ty.. - Nie zdążyła odpowiedzieć, bo brutalnie jej przerwałem.
- Zamknij się i się odpierdol . Gadasz od rzeczy. Masz ty w ogóle mózg?
- Ale ja.. - Patrze na nią i na jej zażenowanie. Nie obchodzi mnie jej ból, który wprost się rzuca na twarzy.
Jej twarz mnie prześladowała od dwóch miesięcy, a teraz co mam zrobić? Mieć na nią wyjebane to najlepsze co mogę zrobić.
Jestem sobą i nikt mnie przecież nie zmieni. Nawet jej nie znam.
- Nara. - Omijając ją idę do sali z Tensonem, który patrzy to na mnie to na nią. Wiem że, chce spytać o co chodzi ale nie wie jak.
- Co to było? - Jednak spytał.
- Gówno. - odpowiedziałem wkurzony.
- Aha. Dziwnie się zachowujesz.
- Co ty nie powiesz??
..........................................................
Jeśli się podobało;-) Skomentujcie;-)